Strona:PL X de Montépin Lekarz obłąkanych.djvu/33

Ta strona została skorygowana.

— Ależ to dowód bezwzględny!...
— Tak samo osądził i komisarz policji.
— Cóż się stało z piętnastoma tysiącami franków?
— Zniknęły!.. Pugilares, przedziurawiony w kilku miejscach, zawierał tylko dwa bilety stu frankowe, podziurawione w ten sposób, co i pięćdziesiąt franków... Widocznie kula, której ślad znaleziono ponad lewem biodrem pana Baltusa, straciła siłę, przeszywając skórę pugilaresu. Nie było żadnej wątpliwości!... Pojmano prawdziwego mordercę nieszczęśliwego młodzieńca. Czy jesteś pan także tego zdania?
— Jestem pewny, że nie pozostało nędznikowi, jak tylko przyznać się odrazu do winy...
— Wcale tego nie uczynił... Badany przez komisarza policji, wypierał się stanowczo wszelkiego udziału w zbrodni... Przyprowadzony do Melun i postawiony wobec trupa, zachował się tak samo... Dowiedziono mu, że skoro znaleziono przy nim pugilares ofiary, wina jego jest jasną jak słońce, on jednak ciągle się wypierał, spokojnie, stanowczo, bez żadnej a żadnej arogancji...
— Jakże się tłómaczył jednak z posiadania pugilaresu?
— Odpowiadał ciągle: „Dano mi go”.
— Któż mu go dał jednakże?...
— Komisarz policji stawiał, rzecz prosta, to pytanie, a podejrzany odpowiadał: „Człowiek, którego prosiłem o jałmużnę w nocy, w lesie Seineport“.
Pan Delariviére wzruszył ramionami.
— Jałmużna z piętnastu tysięcy franków! — wykrzyknął. — To poprostu szaleństwo!
— A jeżeliby ten nędznik powiedział prawdę? — mruknął Grzegorz Vernier.
— Niepodobna!...
— Dlaczego? Sprytny morderca Fryderyka Baltus, napotkawszy żebraka, mógł sobie tak rozumować: „Jeżeli dam temu człowiekowi część owocu mojej zbrodni, jeżeli złożę w jego ręce dowody oskarżające, to zwrócę przeciwko niemu podejrzenie, jakieby mnie mogło dosięgnąć. Zaplątany w zarzuconą siatkę, napróżno się będzie szamotał, aby o swojej niewinności przekonać.“