Strona:PL X de Montépin Lekarz obłąkanych.djvu/331

Ta strona została skorygowana.

wychodzące na drogę, którą obejść można było cały zakład dookoła. Domyśliła się, że w murze przeciwległym musi być furtka, przez którą wydostaje się Rittner. Zdawało się to prawdopodobnem, a nawet pewnem, potrzeba się było jednak przekonać.
Zeszła sama do ogrodu i podeszła do tej altanki zielonej, w której widzieliśmy ją z matką a na wprost której była właśnie furtka już nam wiadoma. Z głębi altanki patrzyła po wszystkich alejach, aby sprawdzić, czy rzeczywiście sama jedna znajduje się w tej chwili w parku. Przekonawszy się, że tak jest, że nikt widzieć jej nie może, podeszła do furtki, przypuszczając, że zamknięta. Tak było naturalnie. Pochyliła się, aby zbadać zamek i rozpoznać, czy który z jej kluczy, w jakie się zaopatrzyła, nie nada się przypadkiem. Nagle zadrżała i śmiertelnie pobladła. Po drugiej stronie muru dały się usłyszeć odgłosy kroków, a zaraz i zgrzyt klucza, obracającego się w zamku. Odskoczyła w bok, schowała do kieszeni klucze, trzymane w ręku i zaczęła zrywać kwiaty.
Drzwi się otworzyły.
Panna Delariviére była pewną, że zobaczy Rittnera. Tymczasem był to ogrodnik.
Edma postanowiła pogadać z nim, gdyż znała go dobrze.
— A! pan Denis — odezwała się z uśmiechem dopiero żal będzie pan miał do mnie...
— O co, proszę panienki? — zapytał ogrodnik, zdejmując wielki słomiany kapelusz.
— Bo panu kląby rabuję... Zrywam najpiękniejsze kwiaty.
— Niech panienka zrywa, kwiatów tu nie braknie... Dosyć ich jeszcze i tak zostanie... Mogłaby panienka narwać całą furę, a znaćby tego nie było.
— To prawda, że nie widziałam nigdzie tak wielkiej ilości tak pięknych kwiatów.
Pan doktor utrzymuje, że to rozwesela osoby, odwiedzające pensjonarki zakładu i ładnie wygląda. Nasiałem ich też co niemiara.
Edma pomyślała, że czas przystąpić do rzeczy i zapytała:
— Czy pan także tamten ogród za murem pielęgnuje?