obowiązek mój względem powierzonych mi chorych. Ucieczka ta, gdyby się była udała, miałaby fatalne dla mnie następstwa, ale i dla pani, a raczej dla matki pani nie wyszłaby z pewnością na dobre. Ale wyrozumiałość przedewszystkiem.
Uważam to wszystko co się stało za lekkomyślny wybryk młodego, niedoświadczonego dziewczątka i proszę powrócić ze mną.
— Nigdy!... — odpowiedziała Edma gwałtownie.
— Nie zgadzasz się pani na to?
— Nie, panie.
— Zastanów się pani, zanim powtórzysz to słowo.
— Postanowienie moje jest stanowcze i nieodwołalne.
— Pozwól pani, że nie będę wierzył w to wcale. Ojciec pani powierzył mi swoją żonę i córkę z pewnością dlatego, iż miał najzupełniejsze niezachwiane przekonanie, że nie zawiodę położenego we mnie zaufania. Jestem przed nim odpowiedzialnym nietylko za osobę pani, ale i za jej postępowanie. Wiem, jakie ciążą na mnie obowiązki i zrzec się ich nie myślę. Jakbym miał odwagę stanąć przed panem Delariviére po jego powrocie, gdybym nie był w stanie zwrócić mu tego świętego depozytu, jaki mi powierzył? Jeszcze raz wzywam panią, zaniechaj bezużytecznego oporu i racz powracać ze mną. j
— Jeszcze raz oświadczam panu — odparła młoda dziewczyna — że nie powrócę tam za nic w świecie.
Frantz Rittner, oszołomiony na chwilę tem oświadczeniem stanowczem, był pewnym jednakże swojego zwycięstwa; to też nie niepokoił się bynajmniej i odezwał się ze źle wróżącym uśmiechem:
— Błagam panią, panno Edmo, nie zmuszaj mnie, abym się do przemocy uciekać musiał.
— Co? — krzyknęła gwałtownie panna Delariviére — co, pan śmiałbyś rękę podnieść na mnie?
— Zdecydowany jestem na wszystko!...
— Na wszystko, oprócz tego!