Strona:PL X de Montépin Lekarz obłąkanych.djvu/357

Ta strona została skorygowana.

dwunastu. Ogorzała jego twarzyczka, pokryta gdzieniegdzie piegami, była bardzo kształtną. Ubiór jego, więcej niż skromny, porządnie był utrzymany. Pani Tallendier wyglądała na lat trzydzieści pięć do trzydziestu sześciu. Średniego wzrostu, o włosach kruczych, o oczach prześlicznych, musiała być piękną bardzo, ale wielkie cierpienia, wielkie boleści, jakie przebyła, zaznaczyły ślad swój na jej twarzy. Nabrzmiałe i zaczerwienione powieki zdradzały, że łzy po nich spływały obficie. Całość tej postawy nakazywała szacunek i jednała sympatję. Czuć było, że ma się do czynienia z kobietą uczciwą. Klaudjusz Marteau skłonił się jej uniżenie.
— Czy pani Tallendier? — zapytał.
— Tak, ja nią jestem.
— A ten młody paniczyk, to syn zapewne?
— Tak jest, Piotruś, dziecko moje jedyne.
Mówiąc to, biedna matka wzięła chłopca w objęcia i złożyła na jego czole serdeczny pocałunek. A kiedy Klaudjusz powiedział, w jakim celu przybywa, łzy popłynęły jej po policzkach. Nie mogła odpowiedzieć na taką ważną sprawę i poprosiła o ośm dni czasu na odpowiedź. Klaudjusz przyrzekł, że za ośm dni przybędzie i jeżeli się pani Tallendier zdecyduje, zabierze zaraz Piotra ze sobą. Pożegnał chłopca uściśnieniem ręki, jakby dorosłego mężczyznę i wyszedł.

ROZDZIAŁ XVIII.

Grzegorz Vernier załatwił się bardzo szybko z podróżą, cztery dni wystarczyły mu dla udania się do Evren i z Evren do Millerie. Z tej miejscowości powrócił prosto do Melun. Ale niestety powrócił głęboko zniechęcony. Nie osiągnął żadnych wskazówek, mogących go naprowadzić na ślad rodziny skazanego. Wszystko co się dowiedział, ograniczyło się do tego co następuje:
Człowiek przygnieciony przy wybuchu miny nosił imię Piotr. Pochodził z Francji. Przyjęty jako prosty robotnik, dzięki swej inteligencji, pracowitości i pewnemu uzdolnieniu specjalnemu, został po pewnym przeciągu czasu nadzorcą