Strona:PL X de Montépin Lekarz obłąkanych.djvu/370

Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ XXI.

Paweł de Langenois czuł się kochanym, z czego był niezmiernie uszczęśliwionym. Największą jego radością było odgadywać i zadawalniać życzenia i kaprysy Matyldy, ale siostra Renégo miała teraz życzenia bardzo skromne, a kaprysy prawie dziecinne. Od pierwszych dni znajomości swojej z Pawłem nastąpiła w niej przemiana zupełna. Wystawne życie, wyszukane stroje, ekscentryczne zabawy nie nęciły jej wcale. Teraz życie we dwoje, spokojne, ciche, okryte tajemnicą, zdala od gwaru świata, nęciło ją jedynie. Matylda polubiła wieś, więc młody człowiek kupił jej w Neuilly-Saint-James prześliczny domek, prawdziwe gniazdko młodego małżeństwa. Ta willa położona była na rogu ulicy Windor, blisko willi pana Delariviére. Musimy dodać, że Matylda nie wiedziała o tem wcale.
Paweł i Matylda przepędzali swój miesiąc miodowy w tej prześlicznej oazie zielonej. Dwie kobiety wystarczały im do posługi. Rano tegoż dnia, kiedy doktor Rittner poszukiwał Matyldy, miała ona u siebie na śniadaniu Adelę i barona Landilly. Po biesiadzie wesoły bardzo pan de Langenois, mając interes do swojego bankiera, razem z gośćmi odjechał do Paryża.
Matylda pozostała sama. Od czasu zamieszkania w Neuilly poraz pierwszy Paweł opuszczał ją na całe popołudnie. Zaledwie ucichł odgłos kół, zaraz zrobiło jej się smutno, nie mogła się uspokoić, ciągle czegoś się bała. Chciała czytać, ułożyła się więc na szezlągu i wzięła do ręki nowy, modny romans. Zaledwie jednak przerzuciła pierwsze kartki, zamknęła książkę z niecierpliwością. Wstała z szezlągu, poszła do sypialnego pokoju i dla zabicia czasu, zaczęła przerzucać w szufladach i układać swoje koronki i kosztowności. Przeglądając szufladki małej komody, napotkała małą szkatułeczkę z srebra cyzelowanego. Otworzyła ją maleńkim kluczykiem. Zawierała różne pomieszane papiery, co świadczyło, że tam włożone zostały zupełnie przypadkowo. Usiadła przy oknie, wysypała na kolana wszystko, co zawierało pudełko i zaczęła