— Najchętniej — odrzekł doktor — ale zwracam uwagę, że potrzebować będziemy powozu dla przewiezienia chorej.
Pan de Langenois zwrócił się do Laurenta.
— Nie mógłbyś pan dostarczyć jakiego pojazdu?
— Najchętniej — odrzekł intendant. Mamy aż trzy w domu. Wielkie lando, wybite atłasem, mogę oddać do pańskiej dyspozycji, będzie w niej tej młodej pani wygodnie jak w łóżku.
Dziękuję bardzo, żeś mnie pan wybawił z wielkiego zakłopotania.:
Laurent opuścił pokój, aby wydać rozkazy stangretowi. W pół godziny wszystko było gotowe. Paweł uniósł zwolna Matyldę z łóżka, a gdy stanęła na nogach, szła już prawie bez oporu. Zaprowadzono ją do powozu i wsadzono. Pan de Langenois, zanim zajął miejsce obok, wyjął z pugilaresu bilet tysiąc frankowy i podał go Larentowi, mówiąc:
— Proszę cię, przyjm to mój przyjacielu.
— Ależ panie... — bąknął intendant, zdziwiony taką wielką sumą i nie mając odwagi jej przyjąć.
— Proszę... proszę... nalegał Paweł... — Dasz z tej sumy hojne wynagrodzenie temu dzielnemu marynarzowi, który ocalił panią z płomieni i pamiętaj dać coś także służbie za fatygę...
Laurent skłonił się i wziął bilet. Paweł zajął miejsce obok Matyldy, naprzeciw doktora i powóz potoczył się po drodze do Auteuil. W kwadrans później lando zatrzymało się przed sztachetami, które już znamy. Było blisko wpół do pierwszej.
Doktor z Courbevoie wysiadł i silnie pociągnął za dzwonek. Za chwilę ukazał się stróż rozespany.
— Kto dzwoni?
— Otwórz, przywieźliśmy chorą, którą chcemy powierzyć panu Rittnerowi.
Stróż nacisnął sprężynę dzwonka elektrycznego, przeznaczonego do uprzedzenia dyżurnej infirmerki, następnie otworzył bramę, a lando wtłoczyło się do ogrodu. Pomocnik doktora Rittnera jeszcze nie spał i zeszedł na spotkanie
Strona:PL X de Montépin Lekarz obłąkanych.djvu/393
Ta strona została skorygowana.