Strona:PL X de Montépin Lekarz obłąkanych.djvu/407

Ta strona została skorygowana.

koniecznie chorą do przyjęcia jakiego lekkiego posiłku. Za napój zimna woda z cytryną.
Po chwilowem zastanowieniu dodał, zwracając się do infirmerki.
— Potrzeba usunąć wszelkie przedmioty, któremi chora mogłaby się okaleczyć, albo życia pozbawić... Trzeba będzie także usunąć łóżko i pozostawić dwa jedynie materace na podłodze...
— Dobrze, panie dyrektorze.
— Jeżeli przyjdzie furja po pierwszej kąpieli, to dać natychmiast kąpiel drugą. Kiedy szał przyjdzie, owinąć chorą gorącemi kołdrami, a na głowę przykładać lód... Jeżeli kryzysu nie będzie, albo będzie bardzo słaby, włożyć tylko flanelową bluzę na pacjentkę.
— Dobrze, panie dyrektorze.
— Niestety! — mruknął melancholicznie Rittner, wszystkie te starania będą bezużyteczne z pewnością. Ta biedna kobieta zgubiona jest bez żadnego ratunku. Z celi Matyldy przeszedł Rittner do celi Joanny. Pani Delariviére, widząc wchodzącego doktora, wstała z fotelu i z błędnym uśmiechem postąpiła kilka kroków ku niemu.
— Kwiatów... kwiatów — powiedziała bezdźwięcznym swoim głosem — chcę pójść zrywać kwiaty z aniołem światłości.
— Będziesz pani zrywała, wiele ci się tylko spodoba, ale później trochę... A zwracając się do pomocnika, dodał:
— Dopilnujesz pan z łaski swojej, ażeby zaprowadzono panią do ogrodu na jaką godzinę po południu, a po powrocie dasz jej zażyć dwa miligramy datura w proszku.
— Dobrze, panie doktorze — odpowiedział młody pomocnik, zapisując sobie zalecenie w książeczce.
Odwiedzili z kolei wszystkie chore, znajdujące się w zakładzie. Skończywszy przegląd, pomyślał Rittner o córce Joanny. Od czasu, jak się czuł pewnym, jak przypuszczał, że mu nic nie przeszkodzi do ucieczki, że po za granicą będzie mógł żyć w zupełnym spokoju i używać swobodnie zebranej fortuny, którą miał nadzieję powiększyć coraz