dobrej nocy i zapewnić, że jutro rano będziesz na dobre już rekonwalescentem. Panie Leclére, chodźmy na obiad.
Fabrycjusz pozostawił na stolę miksturę i poszedł za doktorem. Ten ostatni wziął go pod rękę, zaprowadził do sali jadalnej, zupełnie jeszcze pustej i posadziwszy naprzeciw siebie, odezwał się głosem przyciszonym:
— Mam z panem pomówić o rzeczach bardzo ważnych.
— Słucham cię, panie doktorze — odparł łotr z miną odpowiednią.
— Muszę dać panu szczegółowe objaśnienia, co do lekarstwa, jakie przepisałem wujowi pańskiemu, bo jest to środek nie będący wcale w użyciu u moich europejskich kolegów. Jest to lek, przyrządzony przezemnie, nadzwyczaj silny, ale jednocześnie zadziwiająco pomocny. W czasie mojej długiej praktyki przekonałem się setki razy o jego skuteczności cudownej. Dziewięćdziesiąt dziewięć razy na sto uśmierza w zupełności zapalenia płuc.. Do tej pory zapobiegałem tylko rozwijaniu się choroby, teraz spróbuję usunąć ją zupełnie.
— Ah! — wykrzyknął Fabrycjusz — niechby Pan Bóg panu dopomógł!
— Wierzmy, że nam dopomoże, ale uważaj pan dobrze co panu powiem, bo tej nocy życie pańskiego wuja będzie całkiem w twoim ręku. Zaraz po zażyciu pierwszej łyżeczki lekarstwa pan Delariviére dozna zawrotu głowy z silną gorączką i majaczeniem. Nie przestraszaj się pan temi objawami, a gdyby się opierał przypadkiem przyjęcia drugiej lub trzeciej dozy, zawezwij mnie pan, a ja ci dopomogę... Oto co jeszcze mam panu zalecić ważnego. Pod wpływem lekarstwa będzie miał pragnienie wielkie; pan Delariviére będzie się domagał o napój... będzie pana o niego prosił... błagał... zaklinał... będzie może zarzucał panu nawet, że pragniesz jego śmierci... Pozostań pan niewzruszonym... Jedna kropla wody, słyszysz pan, jedna kropla... nietylko zniweczyłaby działanie lekarstwa, ale zdolną byłaby sprowadzić najcięższy kryzys.
— Kryzys? — powtórzył siostrzeniec bankiera.
Strona:PL X de Montépin Lekarz obłąkanych.djvu/423
Ta strona została skorygowana.