Strona:PL X de Montépin Lekarz obłąkanych.djvu/439

Ta strona została skorygowana.

— Czy pani nie odgadłaś? to Joanna Delariviére.
— Niepodobna! pan się mylisz.
— Nie, nie mylę się! Powiadam pani, że to Joanna! Joanna Delariviére!
Panna Baltus drżała, jak listek wiatrem kołysany.
Frantz Rittner niezmiernie zdziwiony i zaniepokojony tem co się stało, rzekł:
— Doktor Vernier ma rację, proszę pani, ta biedna kobieta nazywa się pani Delariviére.
— Przybyła z Melun, nieprawda? — zawołał Grzegorz.
— Rzeczywiście, kolego.
— Ah! — ciągnął młody człowiek z ożywieniem — Pewny jestem, żem ją poznał... Pomimo zmienionych rysów, pomimo bladości, nie mogłem się omylić... Ta łagodna twarzyczka, podobna do tej, którą tak kocham, dobrze się wryła w mojem sercu... To opatrzność sprowadziła nas tutaj!
— Nie mogę oddychać z radości — szepnęła Paula.
— Więc kolega zna tę panią? — zapytał doktor warjatek.
— Znam! — odrzekł Grzegorz. — I jeżeli nauka nie jest czczem słowem, to ja ją ocalę... uzdrowię!... Pani Delariviére nie może ani godziny dłużej pozostawać w tej celi... Trzeba jej przygotować bezzwłocznie apartament w jednym z pawilonów w parku.
— Ale — odezwała się nagle Paula — pan Rittner powiedział przed chwilą, że mnie wzięła za swoją córkę.
Grzegorzowi zdawało się, że mu serce bić przestało,
Prawda — zawołał. Doktorze, na Boga, powiedz nam, gdzie w tej chwili znajduje się panna Delariviére?
— Jest tutaj — odpowiedział Rittner.
— Tutaj? — powtórzyli zdziwieni Paula i Grzegorz.
— Tak... tutaj... Cóż pan widzisz w tem tak nadzwyczajnego?
Grzegorz nie mógł utrzymać się na nogach, tak straszna opanowała go obawa.
— Edma jest pensjonarką w tym domu — mówił przerażony. — Czy nie mogła przenieść ciosu, jaki w nią uderzył? Czy także obłąkana?