Strona:PL X de Montépin Lekarz obłąkanych.djvu/50

Ta strona została skorygowana.

Posłyszawszy to pytanie, serce Grzegorza zabiło gwałtownie. Jeżeli młoda dziewczyna przybędzie do Melun, wątpliwość jego natychmiast się wyjaśni. Jedno spojrzenie powie mu, czy jego ukochana jest córką tej sympatycznej cudzoziemki a prześlicznej kobiety, o nazwisko której nie miał śmiałości się zapytać.

ROZDZIAŁ XI.

Pan Delariviére zwrócił się do Grzegorza.
— Doktorze, wszakżeś sam powiedział, że nasza chora powinna tu pozostać jeszcze dni parę, aby zupełnie przyjść do siebie...
— Stanowczo, proszę pana — odrzekł młody człowiek.
— Zabroniłeś pan również wszelkiego żywszego wzruszenia?...
— Bezwarunkowo.
— Czy nie uznałby pan jednakże, że wzruszenie łagodne, wzruszenie, do którego żona moja miałaby się czas przygotować, nie naraziłoby jej na niebezpieczeństwo?... Czyby jednem słowem nie uznał pan doktor za możliwe pozwolić na spotkanie matki z córką?
— Nie widzę żadnej ku temu przeszkody. Radość jest doskonałym środkiem leczniczym. Widok ukochanego dziecka może przyspieszyć wyzdrowienie. Zalecam tylko pani, abyś panowała nad sobą, abyś nie zanadto wielką dawała folgę uczuciu.
— Przyrzekam ci to, panie doktorze! — zawołała widocznie ucieszona Joanna. — Potrafię być silną w szczęściu, potrafię się powstrzymać...
— No, to wszystko będzie dobrze.
— Skoro tak — odezwał się znowu bankier — to jutro pierwszym zaraz pociągiem pojadę do Paryża i córkę sprowadzę.
— Jutro!... — pomyślał Grzegorz — jutro zatem będę wiedział o wszystkiem.
I głośno dodał: