— A więc bierz list, jedź natychmiast do Melun i oddaj go do własnych rąk panny Baltus. a jeżeli będą cię tam zapytywać, to powtórz dokładnie coś słyszała. Więcej nic nie wiesz.
— Niech pan będzie spokojny, panie doktorze, prędzej dałabym sobie język uciąć, niżbym powiedziała słowo więcej.
Ukłoniła się i wyszła.
— Dzielna istota! — mruknął stary uczony.
— Wierna i przywiązana. Pochodzi jeszcze z czasów, w których starzy służący należeli do rodziny.
Grzegorz wziął obie ręce Klaudjsza i szczerze je uścisnął.
— Oddałeś nam wielką przysługę, dzielny przyjacielu. Takiej przysługi niczem się nie da wynagrodzić. Może jednakże znajdziemy później sposobność okazania ci dowodu naszej wdzięczności.
— Pan mi nic nie winien, panie doktorze, nie mam prawa nawet do wdzięczności pańskiej odrzekł marynarz — spełniłem tylko swój obowiązek, a spełniłem go, przysięgam panu, z największą przyjemnością.
— Czy pozostaniesz u nas na noc?
— Nie, panie doktorze, muszę być w Neuilly Saint James, mam jeszcze coś do zrobienia...
I Klaudjusz Marteau, pożegnawszy się z wszystkimi, powrócił do czekającego nań stangreta przy rogu ulicy Raffet.
Zaraz po wyjściu dzielnego marynarza doktor Schultz poszedł do apteki, aby przygotować lekarstwo, zapisane przez profesora. Stary doktor opuścił zakład, Edma z początku złamana była strasznem wzruszeniem, ale potem pokrzepiona nadzieją, wypoczywała od dawna.
Dokor Vernier i Schultz rozeszli się także do swoich mieszkań, ale postanowili tej nocy czuwać w ubraniu, ażeby być przygotowanym na każde poruszenie, i dla tego to uporządkowali wpierw drut elektryczny, aby być pewnymi, że nikt się bez ich wiedzy nie dostanie przez małą furtkę do parku.