Strona:PL X de Montépin Lekarz obłąkanych.djvu/651

Ta strona została skorygowana.

Powóz odjechał. W początku podróży panna Baltus badała Magdalenę, ale stara służąca, wierna otrzymanym rozkazom, powtarzała to tylko, co było w liście doktora.
Paula przestała pytać, a podczas kiedy powóz toczył się po bruku, powtarzała:
— Joanna sobie przypomina... Joanna będzie mówić... brat mój zostanie więc pomszczony!
O piątej rano dzielne konie stanęły na ulicy Raffet, przed sztachetami domu zdrowia. Paula wstała i prędko przebiegła park. Magdalena pozostała w tyle, bo nadążyć nie mogła.
Grzegorz i doktór Schultz słyszeli, jak zajechał powóz i brama się otworzyła.
— Jest panna Baltus — odezwali się jednocześnie i wyszli obaj na jej spotkanie.
Grzegorz wyglądał bardzo zmęczony, twarz miał posępną, spojrzenie smutne.
— Kochany doktorze zawołała Paula, podając mu rękę — widzisz, że nie opóźniłam się na wezwanie. Przyjechałam zaraz w nocy.
— Bardzo pani jestem wdzięczny, a nawet spodziewałem się tego.
— Co panu jest jednakże, panie Grzegorzu? — ciągnęła młoda kobieta — wyraz twarzy twojej zdaje się zaprzeczać szczęśliwej wiadomości, jaką mi przesłałeś przez Magdalenę.
Grzegorz nic nie odpowiedział. Dotkliwy niepokój opanował Paulę.
— Boże mój! — szepnęła — czy nie fałszywą tylko powzięłam nadzieję? Cóż się tu stało? Czy mam się dowiedzieć o jakiem nieszczęściu?

ROZDZIAŁ XXIII.

— Niech pani pozwoli — rzekł po chwili Grzegorz — mam pomówić z panią o rzeczach niezmiernie ważnych.
Skierował się ku pawilonowi, który zamieszkiwała Edma i Joanna i wszedł do salonu na parterze.