i zmieniły go prawie do niepoznania. Kupił sobie u tandeciarza kapelusz z szerokim rondem, opasany krepą i długi, staroświecki surdut. Ten kostjum i niebieskie okulary nadawały mu pozór człowieka starego i cierpiącego. Można go było wziąć a nawet brano go za drobnego kupca, który porzucił interes, pozostał z bardzo miernym funduszem, ale pomaga sobie skąpstwem ogromnem. Z tej racji nie zajmowano się nim wcale.
Zaraz nazajutrz po przybyciu do Melun, począł krążyć po mieście i w około więzienia, medytując nad tem wyłącznie, w jakiby sposób dostać się do swego pana. Wiedział, że potrzebne jest koniecznie pozwolenie na widzenie się z więźniem, ale jakże je zdobyć potrafi?...
Trzeba się wyrzec wszystkiego — mówił sobie — możeby jednak udało się przesłać mu list przynajmniej...
Zadanie to mniej zapewne było trudnem do rozwiązania, ale zawsze było trudnem. Laurent, pełniąc obowiązki kamerdynera, miał zawsze dużo wolnego czasu, naczytał się więc poddostatkiem romansów kryminalnych.
Samobójstwo Adolfa Belot, Pan Lecoq, Akta nr. 115, napisane przez Gaboriau, zajmowały go szczególniej i dokładnie utkwiły mu w pamięci.
— Myślał, jakby zastosować w praktyce różne sposoby, używane przez tych, którym wypadało doręczyć jakiej osobistości tajemniczej bilecik pocieszający. Na nieszczęście, nie przychodziło mu do głowy nic, coby można było zużytkować w obecnem położeniu Lecléra. Suszył sobie mózgownicę, bez żadnego zgoła rezultatu.
Pewnego dnia powrócił do domu, cały drżący z przestrachu. Minął się na ulicy z Klaudjuszem Marteau, który mu się bardzo przypatrywał. Ponieważ jednak marynarz poszedł sobie dalej i następnie nie obejrzał się nawet wcale, Laurent doszedł do przekonania, że nie został poznany i uspokoił się potrosze. Powiększył jednak czujność i odtąd wychodził zawsze z chustką, zawiązaną pod brodą, jak ten, co cierpi na fluksją. Podejrzewając niebezpieczeństwo exintendent Lecléra nie omylił się wcale. Nie ulegało
Strona:PL X de Montépin Lekarz obłąkanych.djvu/695
Ta strona została skorygowana.