— Tak jest, proszę pana.. pomimo całej swojej podłości — niema i nie może mieć żadnego interesu zaprzeczać prawdzie teraz, kiedy już jest zgubionym... W jakim celu miałby to robić?...
— W celu okazania pani swojej nienawiści...
— Sądzisz więc pan, że mnie nienawidzi?...
— Z całej duszy.
— Dla czego?...
— Przedewszystkiem dla tego, że wyrządził pani za dużo złego, a następnie, że pani sprawiała mu nieustanne tortury obawy... Bo wyznała mu pani, że jedynym celem jej życia było odszukanie prawdziwego winowajcy, a on był tym winowajcą...
— Mówił jednakże, że mnie kocha... szepnęła Paula.
— Nikczemna hipokryzja, której jedynym celem było zmusić panią do zaniechania zemsty i trzymać jej przepaskę na oczach.
— Może zdołała bym pokonać tę nienawiść...
— Za bardzo przesądza pani swoje siły, mówię to z przekonania!... Raz tylko widziałem tego potwora, ale zupełnie mi to jest dostatecznem do osądzenia go dokładnego. Dusza to unurzona w błocie, ale siła żelazna... Niczego się nie boi, prócz jedynej śmierci tylko... I gdyby można mu było powiedzieć, mów, a ocalisz życie,!... to by mówił, żeby uratować głowę. Ponieważ jednak niepodobna jest zrobić mu podobnej obietnicy, ponieważ zresztą wcale by w nią nie uwierzył, nie możemy się po nim niczego spodziewać...
Panna Baltus umilkła, jeżeli nie przekonana, to pokonana przynajmniej.
∗ ∗
∗ |
Laurent pewny, że jego pan odnalazł zawiadomienie, jakie mu przesłał był w fidze, przepędził cały dzień w mieszkaniu i dopiero o trzy kwadranse na siódmą udał się na most, aby czekać na odpowiedź Fabrycjusza. Tysiące różnorodnych myśli snuło się po głowie biednego kamerdynera, co chwila też zadawał sobie nowe rozwiązania pytania: