I podała rękę Grzegorzowi.
— Ale pan Klaudjusz pozostanie z nami... prawda? — zapytał mały Piotruś? — bo ja nie mógłbym żyć bez niego!...
— Nie obawiaj się, mój pomocniku — wykrztusił marynarz — płacząc z radości — pozostanę tu, do pioruna... a ty kiedyś zostaniesz moim kapitanem.
∗ ∗
∗ |
Otóż tak samo, jak Klaudjusz Marteau i Grzegorz Vernier, jesteśmy u celu naszego opowiadania.
Pozostała nam tylko mała wiązanka faktów do zaznaczenia.
Zatwierdzenie ślubu pana Delariviére i Joanny nastąpiło wkrótce.
W kilka miesięcy później, Edma zupełnie zdrowa i zachwycająco piękna w stroju ślubnym stanęła przed ołtarzem w kościele w Neuilly.
Liczny orszak ludowy uznał ją za bardzo piękną, przyznawała sama, że dwie druchny: Paula Baltus i Marta de Rosier nie ustępowały jej w gracji i piękności.
Grzegorz odstąpił swój dom zdrowia w Auteuil pomocnikowi swemu Schulzowi, który coraz większe ma powodzenie.
Sam zaś, zostawszy bogaczem przez ożenienie, zajmuje się zawsze medycyną, ale jako amator tylko.
Leczy wyłącznie tylko biednych.;
Nie mamy potrzeby zapewniać, że ma bardzo liczną klientelę, że opłacanym jest błogosławieństwem i łzami.
Kocha, jest kochanym i zupełnie szczęśliwym. Edma obdarzyła go maleństwem, prześlicznem bobo.