Ta wiadomość, lubo nie nowa bynajmniej, odnowiła jej boleść i rozkrwawiła niezagojoną ranę. Od chwili zamknięcia rozpraw sądowych, na których musiała być obecną, by odpowiadać na pytania prezydującego, nie można powiedzieć, że się przyzwyczaiła do rozpaczliwej pustki, jaką nikczemne ręce dokoła niej uczyniły, ale się jej poddała.
Nie przypuszczała, aby potrafiła zapomnieć... starała się więc zagłuszyć przynajmniej.. I oto nagle wszystkie fazy okrutnego dramatu odżyły w jej umyśle z przerażającą dokładnością, tak jak wtedy nadedniem, po nocy, podczas której spełnioną została zbrodnia, widziała martwe ciało brata, rozciągnięte na zakrwawionym śniegu, z przeszytą kulami piersią.
Bo też Fryderyki Paula kochali się tą serdeczną miłością, jaką uczuwają dla siebie tylko brat i siostra, sieroty od dzieciństwa, żyjące jedno przy drugiem, idące ręka w rękę i nie rozłączające się nigdy.
Fryderyk kochał Paulinę nad wszystko w świecie, Paula uwielbiała Fryderyka.
Trzy kule rewolwerowe zniweczyły na zawsze tę czułość i to szczęście.
Pryderyk dochodził lat ośmastu, a Paula trzynastu, gdy odumarli rodzice. Posiadali majątek znaczny. Młody człowiek, obdarzony umysłem poważnym i wielkim zmysłem praktycznym, został usamowolniony przez radę familijną i oddał się edukacji siostry, dla której pozostał teraz jedynym przewodnikiem i podporą. Zajęty cały spełnieniem tego słodkiego obowiązku, nie myślał o małżeństwie, nie czuł pociągu do tych łatwych przyjemnostek, za któremi młodzież ugania się tak chciwie, a o które byłoby mu niezmiernie łatwo.
Brat i siostra, jak rok długi, zamieszkiwali prześliczną willę w sąsiedztwie Melun, a w Paryżu bywali na bardzo krótko. Paula przywykła do tego spokojnego, słodkiego wiejskiego życia i nie znajdowała go wcale monotonnem.