Gdyby stracił posadę, którą uzyskał dzięki wysokim protekcyom, przyszłość dlań przedstawiała się przerażająco.
Ażeby uniknąć tak fatalnego upadku, trzeba było, dopóki czas jeszcze, zaspokoić wymagania głównego sztabu.
Baron Schwartz postanowił więc przedewszystkiem, zgodnie z radą otrzymanej depeszy, zająć się zmianą lub rozruszaniem swoich podwładnych.
W tym celu zamierzył przede wszystkiem zająć się doktorem O’Brienem.
Amerykanin prowadził życie bez żadnego hamulca Wydawał bez rachunku, wyrzucając literalnie pieniądze za okno, dla opłacania swej rozpusty.
Zapomoga od Niemiec nie wystarczała mu wcale.
Nie był też dlań dostatecznym dochód z posiedzeń magnetycznych i z porad, których powodzenie nie zmniejszało się przecież.
Z dniem każdym pogrążał się coraz bardziej w otchłań długów, i zbliżała się godzina, kiedy O’Brien niechybnie zniknąć będzie musiał w tej przepaści; potrzeba było dlań wymyślić jaki nowy pomysł, sto razy zwiększający dochody, potrzeba było znaleźć medium, które praw dziwie zdolne byłoby zastąpić tę młodą amerykankę, której O’Brien zawdzięczał początek swych dochodów i sławy.