Strona:PL X de Montépin Marta (1898).djvu/129

Ta strona została przepisana.

szej wagi. To dla nas broń wspólna... bo my między sobą mamy przymierze zaczepno-odporne! Zgoda!
— Przysięgam!
Obaj uścisnęli sobie ręce.
Robert wziął kopertę i wyciągnął następujący list cyfrowany:
P. L. 515+6 = 670+23 = 245-9 = 132-1 = 672-11 = :26+8 = 614+9 = :87+20 = :39 +16 = 158-5 = 43+23 = 401-18 = 300+23 = 197-16 = 541+3 = 179-4 = :403+4 = :37-11 = :274-19 = 92-2 = 300+23 = 459+11 = 126-18 = 110+24 = 96-20 = 403-3 = 274-16 = 62+11 = 195+21 = 608—3 = 43+23 = 399+20 = 125 +13 = 492-6 = 574-6 = 279-5 = 430-17 = 426+14 = 385 +5 = 636 +26 =
U góry wydrukowane były te wyrazy:

„Służba Głównego Sztabu.“

— Ja to przetłomaczę prędko — rzekł Robert, wkładając list cyfrowany do koperty, którą schował do kieszeni.
— Ja mógłbym panu to wytłomaczyć zaraz w kilku słowach — odrzekł O’Brien, z uśmiechem. — Ale chcę dla pana zachować niespodziankę.
Amerykanin był iście przebiegłym.
Jeżeli tak zjednał dla siebie Roberta, to dlatego, że spodziewał się później wyciągnąć z niego wszelkie zyski.
Jeżeli mu dostarczał broni przeciw Prusom, to dlatego, że czuł się zupełnym panem położenia.
Pewny był, że Verniere jest zupełnie od niego zależny.