Strona:PL X de Montépin Marta (1898).djvu/13

Ta strona została przepisana.

O’Brien przewidywał sposób, jeżeli nie zbogacenia się, to przynajmniej dostarczenia sobie dowodów potrzebnych, do życia wygodnego i niezależnego; zamierzał jeździć zagranicę, jak to uczynił przedtem słynny Donato, zręczny szarlatan, który dał się poznać paryżanom posiedzeniami z sonambulizmem, magnetyzmem, hypnotyzmem, suggestyą, i dzięki zjednanej reklamie, cieszył się potem ogromnem powodzeniem w całej Europie.
Ażeby przedsięwziąć ten plan, O’Brien potrzebował mieć wszelką swobodę działania, którą paraliżowała obecnie zależność jego od Niemiec.
Zapewne łatwo było odzyskać zależność, pokłóciwszy się z urzędnikiem do szczególnych poruczeń, doktór jednak, lękając się jeszcze możliwych następstw tego zerwania, wahał się do niego przystąpić.
A właśnie baron Wilhelm Schwartz sam przyśpieszył ten zatarg.
Wezwał O’Briena do pałacyku przy ulicy Verneuil, przyjął go z nachmurzoną twarzą i rzekł doń brutalnie:
— Jestem bardzo niezadowolony z twych usług, panie doktorze.
— Doprawdy! — wyrzekł O’Brien z najzimniejszą krwią. — cóż pan masz mi do zarzucenia?
— Pan widocznie nie przywiązujesz żadnej wagi do rozkazów, jakie otrzymujesz, a poszukiwania, jakie panu są powierzane, nie dają żadnego rezultatu.
— To znaczy, panie baronie, że z pańskiego punktu widzenia, powodzenie jest obowiązkowe?..