Nic nie mówiąc pani Aubin o tem, co zaszło w sali porad O’Briena, uprosiła Maryę, ażeby ją zaprowadziła do innej jasnowidzącej, której młoda służąca znała adres i która się cieszyła pewnym rozgłosem w Saint Cloud i w Neuilly.
Pani Aubin pozwoliła narzeczonej Magloira, ażeby towarzyszyła ociemniałej, która tym razem pozostawiła Martę w domu.
U panny Leonory — arcy-jasnowidzącej — poprostu wyzyskano biedną Weronikę i za jej dziesięć franków naopowiadano jej różne brednie.
Pomimo tego niepowodzenia, chciała się jeszcze widzieć z ostatnią, którą reklamowano na zabój w ogłoszeniu na czwartej stronie dzienników.
Znowu za dziesięć franków, jasnowidząca oświadczyła jej, że mordercą jest młody Włoch ośmnastoletni, który potem uciekł do Ameryki.
Zniecierpliwiona pani Sollier wyrzekła się ostatecznie wszelkich złudzeń co do pomocy ze strony jasnowidzących?
— O pomoc trzeba prosić Boga! — pomyślała. — Ja jednak nie tracę nadziei... Mordercy sami się wydadzą!
I niewidoma poprosiła Maryę, ażeby ją zaprowadziła do gabinetu pana Daniela Savanne.
Biedna kobieta przyznała się do ujemnego wyniku swych starań i oddała brelok sędziemu śledczemu, który jej powierzył.
Strona:PL X de Montépin Marta (1898).djvu/131
Ta strona została przepisana.