— A przynajmniej, że niedopuszczalne jest ciągłe niepowodzenie, to nawet świadczyć może o nieudolności... Słowem, że nie zarabiasz pan tych pieniędzy, które pobierasz od nas.
— Panie baronie — odparł amerykanin — we Francyi jak i w Niemczech, kiedy usługi podwładnego nie podobają się, to go oddalają, dając mu pewne wynagrodzenie za niewymówienie w porę. Co panu w tem przeszkadza?
— Zdaje mi się, panie doktorze, że patrzysz się na położenie filozoficznie zawołał Wilhelm Schwartz, ździwiony wielce, gdyż spodziewał się usprawiedliwień i błagań.
— Filozofia moja jest rzeczywiście wielką. Ponieważ mnie pan nie cenisz, chcę się sam usunąć... i uczynię to bez żalu.
— Zapominasz pan widocznie, żeś zaciągnął względem Niemiec dług wdzięczności.
— Tego zaprzeczam. Służyłem Niemcom wiernie, one mnie płaciły regularnie. Ani Niemcy nie są mi nic winne, ani ja Niemcom, jesteśmy skwitowani.
— Moglibyśmy byli pana zgubić, a tego nie uczyniliśmy...
— Bo mieliście w tem swój interes. Chcąc mieć ze mnie użytek, gdy wam się to podobało, teraz zmieniliście swe chęci, to zawsze powód, ja się usuwam, nie żądając nawet tłomaczeń.
— Masz pan w swojem ręku dokumenty, które winny być zwrócone.
Strona:PL X de Montépin Marta (1898).djvu/14
Ta strona została przepisana.