Strona:PL X de Montépin Marta (1898).djvu/144

Ta strona została przepisana.

rając się zapamiętać wszelkie odpowiedzi biednej kobiety, niezmiernie wzruszonej, gdy go słuchała, bo myślała:
— To brat Marty, ten obok mnie, który do mnie mówi, a ja jednak przysięgłam, że nie wyjawię nigdy tej tajemnicy!..
Jakże gorąco pragnąłaby módz mu powiedzieć:
— Marta jest pańską siostrą!
Alina zrozumiała cel Aurelii.
— Moja dobra Weroniko! — odezwała się do niewidomej ciotka — moja, pani Verniere, chciałaby pomówić z tobą chwilę...
—Jestem na usługi pani Verniere — odparła babka Marty.
— Tu, przy tylu osobach, trudno mi badać — zauważył Henryk — ale tam jest gabinet dość spory, w którym byłoby najlepiej...
I wskazał drzwi gabinetu.
— Chodźmy tam — rzekła pani Verniere.
I poszła wraz z Aliną, Matyldą, Weroniką, prowadzoną przez Martę, oraz z Henrykiem Savanne i Filipem de Nayle, który zamknął drzwi za nimi.
Robert, rozprawiając wśród gromadek słuchaczów, śledził okiem poruszenia żony.
Widząc ją, wychodzącą z ociemniałą, zaniepokoił się.
Czego mogła chcieć pani Verniere od Weroniki Sollier?
Co wyniknąć miało z rozmowy, widocznie przez nią wywołanej? Trzeba więc było być na baczności.
W gabinecie Alina posadziła ociemniałą, którą Marta trzymała za rękę.