Strona:PL X de Montépin Marta (1898).djvu/162

Ta strona została przepisana.

Teraz jego nieprzyjacielem był Henryk Savanne.
On to mógł zgubić go, uzdrawiając niewidomą.
Wprawdzie O’Brien a przed nim doktór Sermet oświadczyli, że przedsięwzięcie operacyi równałoby się wydaniu wyroku śmierci na Weronikę.
Lecz wiedza również jak sprawiedliwość nie jest nieomylną.
Słowem Robert powiedział sobie, że tu jest słabsza strona jego pancerza i że skutkiem tego musi się uważać za dostępnego dla ran.
Noc przepędził bezsennie, starając się obmyśleć środki, jak mógłby zdruzgotać broń, mogącą go ugodzić, jak sparaliżować rękę, mogącą mu cios zadać.
Był sposób — o tem już nieraz myślał: — Sposób był, ale bardzo gwałtowny..
Trzeba byłoby raz na zawsze zgładzić babkę, gdy jednocześnie zniknęłoby i dziecko.
Ale kto by mógł tego dokonać?
O’Brien rzeczywiście; z wielkiego serca, pod warunkiem zdwojenia przyrzeczonej nagrody.
O! sumę tę onby chętnie podwoił bez wahania, byleby sobie zapewnić bezpieczeństwo. Czyż nie miał kasy oddzielnej, jemu tylko, wiadomej, obficie zaopatrzonej w pieniądze, skradzione bratu?
Po za tem życie wydawało mu się pięknem, znajdował się na czele wspaniałego przedsiębiorstwa, otaczał go powszechny szacunek iw przyszłości nie groziło mu rusztowanie.