Strona:PL X de Montépin Marta (1898).djvu/183

Ta strona została przepisana.

spodziewano się, że będzie można pokonać chorobę.. (protokół doktora to zaznacza), wkrótce jednak stracono wszelką nadzieję, i kapitan umarł, powierzywszy swemu pomocnikowi papiery, przeznaczone pod pańskim adresem.
— A ciało mego brata? — wyszeptał urzędnik bardzo zmartwiony.
— Otrzymał pogrzeb marynarzy... w morzu.
Daniel zwiesił głowę, a z oczu jego popłynęły łzy, których nie starał się wcale ukryć.
Oficer wziął z biurka arkusz papieru stemplowego, pokryty pismem... Przyłożył pieczątkę ministerym marynarki i podał go sędziemu śledczemu.
— Oto — rzekł kopia zaświadczona aktu zejścia kapitana Gabryela Savanne.
Daniel wziął ją i powrócił na bulwar Malesherbes.
Tu, po przyjściu ze szpitala, czekał nań Henryk.
Przed otwarciem przyniesionego pakietu zapieczętowanego, pan Savanne opowiedział synowcowi, w jaki sposób umarł jego ojciec, a zmartwienie młodzieńca jeszcze się wzmogło, gdy się dowiedział, że nie będzie miał nawet pociechy modlenia się i płakania na jego grobie.
Otchłanie Oceanu przyjęły zwłoki marynarza.
Zarówno Daniel jak Henryk z niecierpliwością patrzyli na zapieczętowaną kopertę, która zawierała ostatnie zwierzenia kapitana, a jednak nie śmieli jej otworzyć.
Zdawało im się, że ztamtąd wydostanie się nowe zmartwienie.
Wreszcie Henryk wyszeptał:
— Czy pragniesz, stryju, zostać sam, ażeby zapoznać się z papierami, które są do ciebie zaadresowane?