Strona:PL X de Montépin Marta (1898).djvu/190

Ta strona została przepisana.

— Zatem — odparł sędzia śleczy — zatem chcesz, ażebym tej, która może, która ma zostać kiedyś twoją żoną, powierzył tajemnicę twego ojca?.. Czy podobna?
— Dlaczego nie?.. Ojciec mój popełnił błąd, muszę to przypuścić, skoro on przyznał i żałował, niezawodnie jednak błąd to nie taki, ażeby pozostawił niezatartą plamę na honorze. Dlaczego by więc Alina nie miała go poznać?
Pan Savanne miał odpowiedzieć, gdy wtem zapukano zlekka do drzwi gabinetu.
— Proszę — rzekł urzędnik, rzucając list na biurko.
Drzwi się otworzyły.
Ukazały się Alina i Matylda.
Henryk wydał okrzyk radosnego ździwienia.
Obie młode dziewczyny pobiegły do Daniela i ucałowały go.
— A to jakim sposobem jesteście w Paryżu, moje dzieci? — zapytał je sędzia.
Alina odpowiedziała:
— Miałyśmy trochę sprawunków do załatwienia... Pani Verniere była łaskawa nam towarzyszyć i czeka na nas w salonie.
— A! — zawołał Henryk — to nie przypadek was sprowadza: to Opatrzność..
Poczem, zwracając się do córki sędziego śledczego, dodał:
— Moja droga Matyldo, proszę cię, idź do pani Verniere, będącej w salonie, a my tam za chwilę przyjdziemy. Stryj i ja mamy do powiedzenia kilka słów naszej drogiej Alinie.