— Wybadam znowu Weronikę Sollier i kasjera Prieur... — szepnął. — Ja nie tracę odwagi... Muszę się dowiedzieć, jaką tajemnicę powierzył Gabryel Ryszardowi... i będę wiedział...
W życiu przykre wypadki często idą ławą, jak niepowodzenia w grze.
Tak samo szereg ich następował teraz dla Roberta Verniere.
Najprzód usłyszał jak Henryk Savanne twierdził, iż może przywrócić wzrok Weronice; potem dowiedział się od Nestora Wiewiórki, że Marta jest córką Gabryela, z czego wynikało, iż trzykroć sto tysięcy franków, skradzione przezeń z kasy brata, należało do tego dziecka; potem dowiedział się od O’Briena, że w ambasadzie podejrzewano go o popełnienie zbrodni w Saint-Ouen; potem powtórzył sobie sto razy, że Marta, uśpiona znowu snem mangnetycznym, nie omieszka wskazać go, jako mordercę Ryszarda, i oto nowy cios miał go ugodzić.
Otrzymał list od barona Wilhelma Schwartz, naczelnika biura wywiadowczego przy ambasadzie.
List ten zawierał tylko kilka słów, lecz groźny był swoim lakonizmem.
Oto jego treść:
„W interesie pańskim, w interesie przyszłości pańskiej fabryki i spokoju pańskiej rodziny, proszony je-