steś o stawienie się jaknajwcześniejsze przy ulicy Verneuil, między 9-tą, a 10-tą zrana.
„Nieomieszkaj pan przybyć na to zaproszenie, którego powinieneś zrozumieć całą doniosłość, i przyjm moje ukłony.
P. S.
„Przynieś pan ten liścik, wprowadzą pana do mnie dopiero po zobaczeniu liściku.“
Baron Schwartz był rzeczywiście człowiekiem, któremu, jak O’Brien polecił, należało nie dowierzać.
Czego on chciał? jaki cios miał zadać?
Robert przypomniał sobie list, który mu czytał O’Brien.
Ten list, jak twierdził magnetyzer, miał się stać tarczą, gdyby Niemcy chciały go zaatakować. Zaopatrzony w tę tarczę mógłby walczyć równą bronią.
Aż do tej chwili zajmował się bardzo mało teraźniejszością O’Briena, żyjąc w ciągłym strachu, nie zdawał sobie sprawy z otrzymanego podarunku.
Co przedsięwziąć? Czy miał posłuchać rozkazującego zaproszenia barona Schwartza?
Na to pytanie, które sobie postawił, odpowiedział tak, bez wahania.
Trzeba było zajrzyć niebezpieczeństwu w oczy i wiedzieć, czem mu grożono.
Przede wszystkiem jednak, trzeba było upewnić się, czy list, który posiadał, daje rzeczywiste bezpieczeństwo.
W tym celu należało przetłomaczyć cyfry.