rykiem... Zobaczy, że się kochacie i wyrzeknie się swych projektów... Zresztą, jeżeliby ona tego nie widziała, ja postaram się jej otworzyć oczy.
— Jak ty to wszystko dobrze układasz!..
— Tak... tak... pozwól mi działać... Najgłówniejszem będzie wpływać na ojca, ażeby jak najprędzej zabrał nas do Parku Saint-Maur... I tego również się podejmuję...
— Kiedy pomówisz z ojcem?.. — zapytała żywo Alina.
— Nic nie wiem, zapewne gdy zawiadomi, kiedy tu przyjedzie, w każdym zaś razie, napiszę doń, wstawszy od stołu, a właśnie dzwonią na śniadanie.
Rzeczywiście dźwięki dzwonka wzywały do pokoju jadalnego mieszkańców willi Neuille.
Przyjaciółki połączyły się z panią Verniere, która szła już na ich spotkanie.
Po śniadaniu Matylda udała się do swego pokoju, jak postanowiła, napisała do ojca.
∗
∗ ∗ |
Prosimy czytelników, ażeby nam towarzyszyli na ulice Verneuil, do gabinetu głównego naczelnika służby wywiadowczej w ambasadzie niemieckiej.
Baron Wilhelm Schwartz siedział rozparty na fotelu za wielkiem biurkiem, pokrytem papierami i broszurami, i palił ogromne cygaro, głaszcząc się, ręką lewą po pięknej brodzie jasnej, przystrzyżonej wachlarzowato.
Przed nim stał rosły mężczyzna, w liberyi, pokorny, jak żołnierz pruski przed podoficerem na mustrze