Strona:PL X de Montépin Marta (1898).djvu/235

Ta strona została przepisana.

Wsiadł do jednej z nich i kazał się wieść wybrzeżem w kierunku kościoła Najświętszej Maryi Panny.
Teraz zapuścił w dorożcę firanki i rzucił oczyma na papier, który mu palił palce.
Zawierał on tylko te wyrazy, pisane ołówkiem:
„Wsiądź pan do pierwszego pociągu, który odchodzić będzie niebawem. Następnie wysiądź pan w Jouinville-le-Pont. Idź pan na most tam pośrodku mostu znajdziesz pan schody, prowadzące na brzeg Marny. Zejdź pan temi schodami i zaczekaj na mnie, przechadzając się na brzegu Marny, nie dam na siebie długo czekać.

O. B.

Robert wydał okrzyk radości.
O. B. Te pierwsze litery znaczyły tyle co podpis, co podpis magnetyzera z ulicy Zwycięztw, O’Briena.
Ten, który, jak sądził, może go podtrzymać i kierować nim... więc go zobaczy, w chwili gdy najmniej na to liczył...
Opuścił szybę dorożki i zawołał na woźnicę:
— Na dworzec Vincennes, szybko! Dostaniesz na piwo!..
Woźnica zaciął konia i dorożka potoczyła się prędko.


XXIX.

W chwili, gdy dorożka, wioząca Roberta Verniere, przybywała na plac Bastylli i miała wjechać na podwórze dworca kolejowego, musiała się zatrzymać, ażeby przepuś-