gotowe było w chwili ich przyjazdu,.. Wobec tego będę musiał jechać dopiero następnym pociągiem...
Karetka, która nadjechała szybko i zatrzymała się u wejścia pasażerów, zwróciła uwagę Roberta.
Wysiadł z niej jakiś człowiek.
Verniere poznał w nim osobistość, która wsunęła mu do ręki papier na ulicy Ojców Świętych.
Był to doktór O’Brien, tak przedziwnie ucharakteryzowany, że niepodobna go było poznać.
Podejść do niego byłoby niezręcznie i ryzykownie.
— Ja miałem go oczekiwać — pomyślał Robert — to on na mnie będzie czekał...
I nie poruszył się wcale.
W pół godziny później pojechał pociągiem.
Była godzina 11 minut 35.
Już od pół godziny Daniel Savanne znajdował się w sądzie, w swym gabinecie z pisarzem i odczytywał po raz dziesiąty zeznania świadków, przesłuchanych w przedmiocie zbrodni w Saint-Ouen, przeglądając drobiazgowo śledztwo, rozpoczęte w tej tajemniczej sprawie.
W przeddzień wezwał znowu do siebie, jako świadków, kasyera Prieura, Magdalenę, byłą służącę Ryszarda Verniere, Weronikę Sollier i małą Martę.
Z niecierpliwością oczekiwał tych czworo świadków, pragnąc wielce zbadać tajemnicę, dotyczącą obecności brata jego Gabryela u Ryszarda wieczorem 30-go grudnia 1893 roku.
Zdawało mu się, że te odwiedziny Gabryela u jego przyjaciela, odwiedziny, do których się nie przyznawał, musiały mieć jakąś łączność z morderstwem przemysłowca
Strona:PL X de Montépin Marta (1898).djvu/237
Ta strona została przepisana.