Strona:PL X de Montépin Marta (1898).djvu/241

Ta strona została przepisana.

nie w tej chwili. Ja wcale nie zapomniałem o tem, żeś widziała mordercę Ryszarda Verniere i że gdyby ci został wzrok przywrócony, mogłabyś go poznać i wskazać sądowi. Synowiec mój ma dziś nawet zobaczyć się z doktorem Sermet, który panią leczył w szpitalu św. Ludwika, i zapytać go o rady a jednocześnie i o szczegóły operacyi, jaką pani przeszłaś. W szpitalu swym studyuje wypadki, mogące być podobnemi do wypadku pani... chce nabrać pewności, czy jest możebne poddać panią operacyi, bez narażenia życia... na niebezpieczeństwo, a kiedy będzie już pewnym, nie zawaha się wcale i odwoła się do pomocy i doświadczenia najsłynniejszych specyalistów.
— Oby Bóg dał, żeby się nie łudził! — wyszeptała Weronika.
— Bądź pani cierpliwą podchwycił Daniel miej nadzieję, jak i my, że Bóg zechce ci wzrok przywrócić, na ukaranie winowajców, których śledzimy wśród ciemności, w jakich się kryją... Zresztą, zdaje mi się, że jesteśmy na śladzie...
— Czy miałbyś pan podejrzenie na kogo? — zawołała niewidoma.
— Tak i nie — odpowiedział urzędnik, zmierzając dojść do celu wymijającemi drogami i odsłaniając myśl swoją dopiero w ostatniej chwili. — Kiedy sprawa jaka zajmuje człowieka bezustannie, wtedy łączy się z sobą jedne fakty z drugiemi i z tych kombinacyi nieraz tryska światło..
— Tak, ma pan słuszność — rzekła pani Sollier — jedno słowo wystarcza... jedna okoliczność, drobna, na pozór nic nie znacząca, ażeby otrzymać punkt wyjścia!