Strona:PL X de Montépin Marta (1898).djvu/245

Ta strona została przepisana.
XXX.

Ja nic nie wiem, proszę pana — rzekła niewidoma głosem nieco cichym ale bardzo stanowczym — nic a nic...
Daniel uczynił gest, wyrażający najzupełniejsze niezadowolenie.
— To znaczy, że pani nie chcesz odpowiedzieć? — odparł.
— Nie mogę odpowiedzieć, bo nic nie wiem...
— Czyż więc pani nie zrozumiała? Widzenie się mego brata z Ryszardem Verniere może się łączyć węzłami tajemniczemi ze zbrodnią, której Ryszard i pani byliście ofiarami... Gdybyś pani dała poznać nam przyczynę tych odwiedzin, może pomogłabyś pani sprawiedliwości do pomszczenia was obojga.
— Ja nic nie wiem, proszę pana...
— Przysięgasz mi na to pani?
Weronika zawahała się na sekundę.
— Dlaczego pyta mnie pan o przysięgę? — wyjąkała.
— Jeżeli pani nie kłamiesz, dlaczego nie masz tego uczynić?
Wyciągnęła rękę.
— A więc! — rzekła — przysięgam na to.
Widocznem się stawało dla Daniela Savanne, że nalegać dłużej byłoby zbytecznem.
Być może, że jakkolwiek to nieprawdopodobnem się wydawało, Weronika nie wiedziała o niczem.