Strona:PL X de Montépin Marta (1898).djvu/287

Ta strona została przepisana.

— I to poważnie.
— Doprawdy, nie stawiaj mi zagadek. Co chcesz mi powiedzieć nowego?
— Bardzo ważne rzeczy. Spisek się knuje przeciw tobie...
— Spisek przeciw mnie!.. A mój Boże, z jakiego powodu?
— Z powodu miłości twej dla Aliny.
Henryk drgnął, a z ust jego zniknął uśmiech.
— Co mówisz? — wyrzekł jednak tonem prawdziwego niedowierzania.
— Czyś nie zauważył w willi Neuilly niezwykłej uprzejmości Filipa de Nayle względem Aliny?
— Nie, nie zauważyłem tego. Widziałem tylko, że Filip tak samo jak jego matka, otacza Alinę jak najdelikatniejszemi staraniami, i przyznaję, że wydało mi się to bardzo naturalnem...
— Bardzo naturalne, gdyby to było oznaką tylko przyjaźni, ale syn pani Verniere nietylko przyjaźni doznaje dla mej przyjaciółki. Poprostu miłość popycha Filipa de Nayle przeciw tobie, a pani Verniere, pochwalając tę miłość, marzy tylko o tem, ażeby ożenić swego syna z tą, która jest twoją narzeczoną.
— O! moja Matyldziu, to ci się zdaje...
— O! nie.
— Ależ tak, bo nawet to byłoby zgoła niemożebne.
— Dlaczego?
— Filip nie ma jeszcze dwudziestu lat... Panienkę można wydać w tym wieku, a nawet wcześniej, ale nie żeni się chłopca dziewiętnasto-letniego...