— Tak, inżyniera-mechanika, tak samo jak on. Człowieka bardzo zdolnego, jak utrzymują, i ten poprowadzi interesa...
— Więc ten brat jest bogaty?
— Czy bogaty, nie wiem, ale wiem, że nie szczędzi niczego, ażeby nowa fabryka była jeszcze większą od poprzedniej. Warsztaty rozszerzają znacznie.
— To kosztować będzie dużo pieniędzy?
— Tak, dużo.., pan Robert Verniere; jak mówią, po za sobą ma poważnych wpólników, przede wszystkiem żonę, która, o ile wierzyć pogłoskom, kładzie do przedsiębierstwa bardzo znaczny kapitał... Pasierb jego, bogaty po swym ojcu, będzie również, jak się zdaje, wspólnikiem, jak również i panna Alina Verniere, która daje place... Takie obiegają wieści, ale faktem jest, że pan Prieur, dawny kasyer, ma nadal swą posadę i wypłaca wszystkim gotówką, którzy się zgłoszają z jakiemibądź zobowiązaniami nieboszczyka Ryszarda Verniere.
— A! wyrzekła Weronika żywo — więc chcą uszanować jego podpis.
— Tak, w interesach, dotyczących przedsiębiorstwa.
Niewidoma przez kilka chwil zatopiona była w głębokiej zadumie.
Potem zaś podchwyciła nagle:
— Jutro doktor, który mnie leczył, ma podpisać dla mnie kartę wyjścia ze szpitala. Pojmujesz, Magloire, że nie mogę powrócić do fabryki, której nowy właściciel nie zna mnie wcale, i gdzie zresztą, niestety nie jestem zdolna do żadnych usług.
Strona:PL X de Montépin Marta (1898).djvu/30
Ta strona została przepisana.