Robert ciągnął dalej:
— Ja chcę pomówić z tobą o jego przyszłości.
— O jego przyszłości? — powtórzyła pani Verniere.
— Tak, i bardzo poważnie.
— A to pomówimy.
Poszli do parku i usiedli na ławce pod lipami.
Para małżeńska prowadziła dalej rozmowę.
Robert delikatne poczynił uwagi o zmianach, zaszłych w usposobieniu Filipa, i o smutku, jaki go chwilami ogarniał; żona to samo przyznawała, i powoli zwierzyli się przed sobą, o czem wiedzieli dobrze, o miłości młodego chłopca dla Alina.
Wkrótce po wspólnem porozumieniu, oboje zadowoleni, że jedno drugie popiera w zamiarach, ułożyli projekt małżeństwa w sposób stanowczy.
— Niech Filip oświadczy się. Ja sam za kilka dni pomówię z panem Savanne.
Robert wstał i podał rękę swej żonie.
Wrócili do willi i weszli do sali bilardowej, gdzie grali Henryk i Filip.
Daniel, Matylda i Alina przyłączyli się wkrótce.
O siódmej zasiedli do stołu.
O dziesiątej punktualnie Robert z pasierbem wsiadł do powozu.