Strona:PL X de Montépin Marta (1898).djvu/315

Ta strona została przepisana.

— I dodał pocichu:
— Może i ja tego dostąpię w przyszłości.
Sam też Robert upajał się powodzeniem i nie myślał nawet o tem, że ta wstążeczka czerwona, oznaka honorowa, którą śmiał nosić, była ufarbowana krwią jego brata!
Prace naglące i bieganina po ministeryach nie przeszkadzały mu myśleć bezustannie o projekcie małżeństwa Filipa z Aliną, o małżeństwie, będącem dlań środkiem wybawczym.
W niedzielę następną udał się wraz z Filipem do willi Savanów, z zamiarem wyjawienia swych życzeń swej synowicy i jej opiekunowi przydanemu, Danielowi.
W ciągu dnia, po naradzie z żoną, poprosił sędziego o chwilę wspólnej rozmowy, podczas której Robert wyznał swój plan co do Aliny.
Jakżeż jednak się ździwił i jak pani Verniere uczuła się strapioną, gdy Daniel oświadczył, iż współczuje wielce Filipowi, mając dlań wiele życzliwości, lecz Alina jest już narzeczoną jego synowca, Henryka, i że młoda para kocha się bardzo wzajemnie.
— Sądzę jednak, — dodał — że nie macie państwo do mnie o to urazy i że zostaniemy i nadal przyjaciołmi...
Wymawiając te wyrazy, Daniel wstał i wyciągnął ręce do Aurelii i Roberta.
Nie mogli oni źle przyjąć wyjaśnienia, udzielonego z taką szczerością, uczciwością i serdecznością.
Robert nie dał po sobie poznać gni
ewu.