Potem wydrukowany był nagłówek: Sztab Jeneralny.
U spodu zaś te dwie litery:
„P. L.“
Potem niżej:
„515+7 = 670+23—“
— To dla mnie jest niezrozumiałe! — wyszeptał Filip pod wpływem niezmiernego niepokoju. — Co to znaczy... Jakaś zagadka chińska... Bezwątpienia cyfry te zawierają jakąś tajemnicę — ciągnął dalej młodzieniec rozgorączkowany, niespokojny. — Jakiej jednak natury?
I Filip starał się zrozumieć, odgadnąć klucz do uczynienia zrozumiałem tego dlań tajemniczego dokumentu.
Powracał wciąż do dwóch liter P. L. stojących po nad cyframi.
— Te dwie litery stanowią niezawodnie klucz — myślał, i czynił wysiłki nadludzkie, ażeby odnaleźć niewiadoma z tego zagadnienia.
Zmęczony wreszcie, z tętniącemi skroniami, rzekł do siebie.
— Ja tego nie porzucę. Muszę się dowiedzieć... Dowiem się, dowiem... List ten nie opuści mnie... Zatrzymam go przy sobie.
Spojrzał jeszcze na pieczątkę pocztową.
Nosiła ona rok 1893 z początku grudnia.
— Data wcześniejsza od naszego przybycia do Paryża, wyszeptał Filip. — Nowe zawikłanie.
Strona:PL X de Montépin Marta (1898).djvu/332
Ta strona została przepisana.