Strona:PL X de Montépin Marta (1898).djvu/355

Ta strona została przepisana.

— Za dwa tygodnie, 23-go czerwca, proszę do siebie wszystkich, do willi Platanów, w Neuilly. Program będzie taki sam, jak dzisiaj... Śniadanie w południe, a obiad o godzinie siódmej... Zgoda?
— I owszem.
W kilka chwil później wszyscy opuścili willę Savanne.
Nazajutrz bardzo wcześnie, gdy jeszcze nikt nie wstał w willi, sędzia wraz synowcem udali się do domku nad rzekę, gdzie zamieszkały Weronika i Marta.
Dziecko spało na dole, Weronika na pierwszem piętrze.
Marta siedziała już przy babce.
Spała bardzo dobrze, lecz Weronika, pod wrażeniem strasznych myśli, nic zamknęła oczu przez całą noc i czuła się zgorączkowaną.
Wkrótce Henryk odszedł, udając się do kliniki a Daniel, pozostawszy ze staruszką, długo ją wypytywał.
Opowiedziała mu wszystko, nic nie zapomniawszy, o swej wizycie u magnetyzera O’Briena i o szczegółach tej bytności, poczem powtórzyła słowo w słowo, co usłyszała w przeddzień po za parkanem.
Urzędnik zapisał to zeznanie, lecz umówiono się, że przyczyna, dla której Weronika, zmieniła postanowienie swoje pozostanie w tajemnicy dla wszystkich.