Strona:PL X de Montépin Marta (1898).djvu/358

Ta strona została skorygowana.

I my też nie pójdziemy za nim na tę wizytę i nie będziemy obecni przy pierwszych początkach leczenia.
Henryk nauczył Martę, swą siostrzyczkę, jak ma pielęgnować chorą podczas jego nieobecności.
— O, możesz na mnie liczyć, panie Henryku, jak gdybym była dużą osobą... ja nie zapomnę o niczem...
Młodzieniec ujął ją w swe objęcia.
— Moja droga — rzekł, całując ją — kiedy jesteśmy tylko we dwoje, nazywaj mnie swym bratem.
— Kocham cię, braciszku — rzekła Marta, wywzajemniając mu się w pocałunkach. — O! kocham cię z całego serca!..
Henryk opuścił pałacyk i powrócił do willi, gdzie rozmowa toczyła się na wielką skalę.
Pani Verniere oznajmiła Danielowi, że, dla przygotowań do przyjęcia gości w Neuilly, musi z wielkim żalem opuścić wille Savanne, w końcu tygodnia, i prosiła go o pozwolenie na zabranie Matyldy, ażeby jej nie rozłączać z córką Ryszarda.
Alina, która po tem, co zaszło, nie obawiała się uprzejmości Filipa, a Matylda, będąc przekonana, że w Neuilly widywać będzie Henryka częściej niż w parku Saint-Maur, poparły usilnie prośbę Aurelii.
Pan Savanne zgodził się.
Sędzia potrzebował spokoju do działania.


∗             ∗

Nazajutrz zrana o godzinie siódmej i pół Robert zadzwonił do bramy mniemanego Nelsona, to jest doktora O’Briena.