Strona:PL X de Montépin Marta (1898).djvu/394

Ta strona została przepisana.

Błyskawica przeszła mu przez głowę.
Piotr Larousse! — rzekł nagle. — Gdyby to było?..
Młodzieniec miał w swej bibliotece cały komplet licznych tomów wielkiego słownika Laroussa.
Wstał, wziął z półki pierwszy tom i rozłożył go przed sobą.
Dwie pierwsze liczby, oznaczone w liście, połączone znakiem i zawarte w dwóch znakach = były = 517+7 =
Otworzył tom, poszukał strony 515, policzył siedm pierwszych wyrazów na pierwszej kolumnie i czynił tak dalej, stosownie do wskazówek podręcznika.
Oczekiwał go zawód.
Rezultat tej pracy nie miał żadnego sensu.
To samo było z drugim tomem, to samo z trzecim.
A jednak zdawało mu się, że jest na dobrym tropie.
Ułożył tomy na miejscu; przyjrzał się znów owym dwom cyfrom: P. L., i w ciągu kilku sekund myślał.
Nagle ręka jego wyciągnęła się ku narożnikowi biurka, gdzie się znajdowała mała książeczka w czerwonej oprawie płóciennej.
Było to skrócenie Wielkiego Słownika, którego radził się napróżno.
P. L. — wyszeptał. — Petit Larousse (Mały Larousse), może... zobaczymy.
I rozpoczął znów pracę, dotąd bezużyteczną.
Po upływie chwili okrzyk tryumfu wyrwał mu się z ust.