I schował starannie list cyfrowany, jak i dokonane przezeń tłomaczenie.
∗
∗ ∗ |
Daniel Savanne, nie zastawszy dnia poprzedniego prokuratora, nazajutrz przybył do jego gabinetu i miał z nim naradę przeszło dwie godziny.
W chwili gdy się rozstawali, prokurator rzekł do sędziego:
— Działaj pan w tej sprawie, jak uznasz za właściwe... Władza pańska nie będzie niczem krępowana... Zgóry wszystko zatwierdzam.
Pan Savanne udał się do swego gabinetu w sądzie, gdzie nań już czekali, naczelnik policyi i komisarz policyi z Joinville.
Zdali mu sprawę z daremnych poszukiwań, zarządzonych w parku Saint-Maur i w sąsiednich wioskach, i z rezultatu rewizyi, dokonanej w willi Kasztanów, gdzie O’Brien wcale się nie pokazał.
Głównym rezultatem tych poszukiwań było wykrycie zasobnej garderoby, dowodzącej widocznie, że magnetyzer najrozmaitszych używał przebrań.
— Łotr, dowiedział się, że Marta została odnaleziona... — zawołał Daniel. — Teraz ucieka i zapewne znajduje się już po za Francyą. Trzeba jednak, panowie, na wszystko baczną zwracać uwagę.
Pan Savanne, pozostawszy sam w gabinecie, przystąpił do szczegółowego obejrzenia walizy O’Briena, przyniesionej z willi Kasztanów.
Waliza zawiera tylko pieniądze i papiery.