W liczbie tych świadków, jak wiemy, znajdowali się Klaudyusz Grivot i kasyer Prieur.
Jeden i drugi przesłuchani zostali oddzielnie, potem obaj razem.
Co już wprzód powiedzieli, to powtórzyli tylko obszerniej, ani na jotę nie zmieniwszy swych zeznań.
W chwili gdy ich badanie kończyło się, doręczono sędziemu śledczemu bilet Roberta Verniere; urzędnik dał rozkaz, ażeby go wprowadzono natychmiast.
Prieur i Klaudyusz mieli się już oddalić, lecz pan Savanne pragnął, ażeby jak i Robert obecnymi byli przy zeznaniu Weroniki Sollier, i poprosił ich, aby pozostali.
Nie wiedząc o czem była mowa w przeddzień wieczorem w willy Neuilly między urzędnikiem i bratem Ryszarda, Klaudyusz bardzo się ździwił, zobaczywszy Roberta, wchodzącego do sędziego.
Nie wiedział również, że za kilka chwil znajdzie się w obecności pani Sollier wyleczonej, ale niewidomej.
Pomimo to miał się na baczności, ażeby zachować dobrą minę i w razie zajścia niespodziewanego wypadku, nie stracić śmiałości i zimnej krwi, na jakie się zdobywał dotychczas.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Inspektor Berthaut, posłany do szpitala, przywiózł Weronikę do sądu, zaś Magloirowi i Marcie, których już przy niej zastał, kazał zaczekać w korytarzu sądowym przy sali ogólnej.
Woźny, któremu inspektor powierzył świadka, wprowadził ociemniałą do gabinetu sędziego.