Strona:PL X de Montépin Marta (1898).djvu/433

Ta strona została przepisana.

groźbą dla ciebie i zabiłeś je! Kłamstwami i obłudą potrafiłeś odwrócić podejrzenia moje w Berlinie. Dziś już mnie nie oszukasz i dość będzie mego jednego słowa, ażeby sąd cię pochwycił w swe ręce i zaprowadził na rusztowanie, które na ciebie czeka!
— Tego słowa ty nie powiesz — wyrzekł Robert, rzucając się na Aurelię i chwytając ją za ręce, które ścisnął, ledwie nie druzgocząc.
— Powiem.
— Nie, jeżeli nie chcesz, ażeby twój syn nie zozostał zhańbiony jak ja!
— A w czem hańba Roberta Verniere mogłaby dosięgnąć Filipa de Nayle?
— Filip jest solidarnie odpowiedzialny za mą zbrodnię!.. Jest moim wspólnikiem.
— Kłamiesz! nie wierzę ci!
— A ja ci powtarzam, że on jest moim wspólnikiem! Jeżeli powiesz jedno słowo, mogące mnie zgubić, ja go z sobą zgubię... Możesz ocalić nas obu, mówiąc sędziemu śledczemu, że nie widziałaś nigdy tego breloka!..
— Nigdy!
— Dobrze! W takim razie sąd przysięgłych. sądzić będzie Filipa de Nayle o zdradę Francyi.
— Filip, mój syn, miałby zdradzić swoją ojczyznę! Co znowu!
— Jako wspólnik Roberta Verniere. Wszystkie plany, sprzedane Prusom, były przez niego zrobione!.. objaśnienia ręką jego napisane!.. Widzisz więc, że będziesz musiała milczeć!..
Aurelia nie zdążyła odpowiedzieć.