Strona:PL X de Montépin Marta (1898).djvu/440

Ta strona została przepisana.

— Panowie — rzekł do nich — zabawa, rozpoczęta tak wesoło, skończyła się w sposób bardzo smutny... Pan Verniere umarł!
— Umarł!.. — powtórzono ze zdumieniem.
— Odebrał sobie życie... Biedna moja matka, jak panowie widzicie, straciła przytomność... Wybaczycie mi, panowie, że nie będę się dłużej rozwodził nad tą katastrofą i nad potrzebą pozostania w samotności.
Po chwili wszyscy goście dowiedzieli się o tej złowrogiej nowinie i opuścili willę przygnębieni.
Panią Verniere zaniesiono do jej pokoju i położono na łóżku, wciąż omdlałą.
Przy niej czuwały Weronika i Marta, Alina i Matylda.
Daniel, Filip, Henryk, Magloire i agent Berthout, którego sędzia śledczy wezwał, przeszli do pokoju przyległego do gabinetu, gdzie nastąpiło samobójstwo.
Sędzia przeczytał uważnie dokonane przez Filipa tłomaczenie listu cyfrowanego?
— Drogie moje dziecko — rzekł do syna Aurelii gdy skończył. — Ojczym twój miał wspólników, wiedzieliśmy już o tem, aleśmy ich nie znali. Teraz znamy ich, dzięki temu listowi... Spólnikami tymi są: magnetyzer O’Brien i główny majster twej fabryki, Klaudyusz Grivot. O’Brien jest teraz niezawodnie zagranicą, a więc nic nie możemy uczynić mu... Ale mamy i powinniśmy pochwycić Klaudyusza Grivot.
— To on strzelił do pani Sollier, jestem tego tak pewny, jak gdybym go widział! — zawołał Magloire. ― A! łotr! Niech go uwiężą!...