Strona:PL X de Montépin Marta (1898).djvu/54

Ta strona została przepisana.

— Chociaż ta biedna kobieta niewidoma nie jest w stanie wskazać mordercy Ryszarda, może przynajmniej podać jego rysopis zapewne?
Odpowiedziała:
— Tak, panie, mogę, i dałby Bóg, ażeby to pomogło do pomszczenia pańskiego brata!..
Tym razem Robert nic nie odrzekł.
Jakkolwiek zuchwała próba, której dokonał, dała dobry dlań rezultat, uczuł jednak, że rozważniej będzie nie mówić więcej.
Daniel Savanne podchwycił:
— Podaj mi pani rysopis tego człowieka, jeżeli jesteś pewna swej pamięci.
— O! pamięć mam dobrą!.. A! jakżebym mogła zapomnieć. Nędznik, z którym walczyłam, nie może mieć jeszcze pięćdziesięciu lat... Wzrostu słusznego... Wejrzenie jego fałszywe... Włosy ciemne są już rzadkie i już szpakowate, również jak i broda spiczasto przycięta.
Był to rysopis bardzo niedokładny.
Wielu ludzi podobnych być mogło do niewyraźnego portretu, nakreślonego przez niewidomą.
Od dnia zbrodni, Robert zapuścił włosy i nie strzygł brody tak spiczasto.
Nic z tego, co powiedziała pani Sollier, nie mogło dotyczyć go w szczególności.
— Czyś pani nie zauważyła czego bardziej charakterystycznego? — zapytał pan Savanne. — Bo ten rysopis nieokreślony nie może być użyteczny.