Strona:PL X de Montépin Marta (1898).djvu/62

Ta strona została przepisana.

na, to są fakty... Smutna przepowiednia ziściła się co do joty, ażeby zaś otrzymać tę wróżbę, włożyłam tylko do rąk uśpionej jasnowidzącej, która mnie wcale nie znała, mały pierścionek srebrny, który Germana nosiła w dzieciństwie... Czy potem mogę jeszcze wątpić? Sąd mógłby dla siebie uważać za poniżenie, odwołując się dla siebie o pomoc do magnetyzmu... Ale ja chcę pomścić pana Ryszarda Verniere, który był moim opiekunem, chcę pomścić sama siebie, i dlatego nie cofam się przed żadnymi środkami!
— To pani prawo! — odrzekł sędzia śledczy — i wcale tego pani nie ganię! Udaj się pani do magnetyzerów, do jasnowidzących, i przynieś mi dowód niezaprzeczalny, że człowiek, wskazany pani przez jasnowidzącą, jest rzeczywiście mordercą... Wtedy dopiero pewny fakt może pokonać moją wątpliwość... Będę więc czekał. Ale. — dodał sędzia śledczy — tak samo, jak dawniej gdy pani powierzyłaś jasnowidzącej pierścionek córki, tak samo i teraz trzeba jej powierzyć jaki przedmiot, który należał do winowajcy... Czy pani posiadasz taki przedmiot?
— Tak — odpowiedziała Weronika — posiadam.
Robert doznał wrażenia takiego, jak gdyby go kto ugodził w piersi.
Zsiniał.
— Czy to możebne? — zawołał Daniel Savanne.
— Możebne i pewne, panie sędzio.
Klaudyusz rzucił ukradkiem spojrzenie na swego wspólnika i zobaczył, że się chwieje, jakby gotów upaść.
Majster bardzo nie dowierzał wszelkim zwierzeniom, otrzymanym ze snu magnetycznego, nie dlatego, aby ich