Strona:PL X de Montépin Marta (1898).djvu/70

Ta strona została przepisana.

Taka dziwna tajemnica dodaje jeszcze niepokój do cierpienia, które mnie przygniata?
Tę tajemnicę muszę przeniknąć!..
Weronika musi mówić! Będzie mówiła!...


∗             ∗

Zacny kataryniarz siedział z Martą na ławce w korytarzu, gdy ujrzał biegnącego, jak szalonego, Henryka Savanne do gabinetu sędziego śledczego, zkąd wyszli w kilka minut później Robert Verniere, Klaudyusz Grivot i kasye Prieur.
Oddalili się, rozmawiając żywo z sobą i nie zauważywszy mańkuta i jego małej towarzyszki.
W chwilę później ukazała się Weronika, prowadzona przez sekretarza pana Savanne.
Magloire i Marta wstali natychmiast.
— Jesteśmy tu, pani Sollier — rzekł Magloire, a dziecko skoczyło na szyję babki.
Ociemniała podziękowała sekretarzowi i ujęła jedyne ramię mańkuta, a ten ją poprowadził aż do dorożki, mającej ich zawieźć do Saint-Ouen.
W drodze wypytywał ją.
Weronika opowiedziała mu, co znane już jest naszym czytelnikom.
Majątek dziewczynki był ostatecznie stracony, ponieważ otrzymano złowrogą wiadomość o śmierci kapitana okrętu.
Jedno tylko pozostawało: Odnaleźć morderców, dzięki brelokowi, który pan Savanne zechciał oddać jej na trzy dni, i w razie powodze-