Kataryniarz, podług wiadomego nam planu postępowania, poprostu tylko potwierdzał pierwsze zeznanie.
O klejnociku, znalezionym w zaciśniętej ręce Weroniki, nie rzekł ani jednego słowa!
W ambasadzie przy ulicy Lille położenie barona Wilhelma Schwartza nie było do pozazdroszczenia.
Od czasu pożaru fabryki w Saint-Ouen, od dnia kiedy w powozie swym obecny był na pogrzebie Ryszarda Verniere, kiedy widział był całą rodzinę Verniere, idącą w orszaku żałobnym, otrzymywał z biura wywiadowczego głównego sztabu niemieckiego depesze mniej niż pochlebne, w których wymawiano mu brak doświadczenia, niezręczność w kierowaniu podwładnymi oraz powierzonymi mu interesami.
Nawet napomykano o odwołaniu go ze stanowiska, jeżeli nie zaprowadzi szybkiej zmiany w toku rzeczy.
Depesze te dotyczyły głównie sprawy Roberta Verniere, co do którego w Berlinie miano lepsze wiadomości, gdy baron Schwartz nie był w stanie nic donieść o jego postępkach.
Wiedziano już że pani Verniere sprzedała wszystkie swe posiadłości w Alzacyi i Lotaryngii i w Niemczech, ażeby dostarczyć mężowi funduszów do odbudowania fabryki w Saint-Ouen, na której czele miał stanąć.
Wiedziano, że ministeryum wojny i marynarki w dalszym ciągu zawarły z Robertem kontrakty, dotyczące robót, rozpoczętych przez brata jego Ryszarda, i że nadto Robert miał przedstawić do departamentu armaty nowego systemu dla artyleryi polowej, dla okrętów i bateryj nadbrzeżnych.
Strona:PL X de Montépin Marta (1898).djvu/8
Ta strona została przepisana.