Strona:PL X de Montépin Marta (1898).djvu/89

Ta strona została przepisana.

przysięgam ci, że babunia nie będzie się nudziła!.. Już ja w tem będę... Nie dam jej być smutną, i jeżeli zechce, będziemy zarabiali pieniądze podczas twojej nieobecności... Ja wiem już, gdzie się chodzi... Babcia jest dość silna do obwożenia ze mną twojej katarynki... Odwiedzimy razem twą najlepszą klientelę, ażeby nie zapomniała o tobie... Ja grać im będę twoje piękne melodye i śpiewać najładniejsze piosenki, jakie umiem.. Cóż ty na to, mój dobry Magloire?
— Ja powiem, że to doskonała myśl i jeżeli wycieczki nie będą zbyt długie, staną się wyborną rozrywką dla pani Sollier.
— A widzisz, babciu, że Magloire przytakuje mi! — zawołała Marta. — Wszak chcesz, babciu?
— Zrobię wszysko, co zechcesz, pieszczoszko, będziesz mnie oprowadzała.
— To dobrze i to będzie zabawne! Kiedy się zatrzymamy przed jakim domem, ty, babciu, będziesz kręciła korbą, a ja będę śpiewała, mnie teraz już znają we wszystkich miejscach, gdzie chodziłam z moim dobrym przyjacielem Magloirem... Będziemy mieli ładne zarobki i podzielimy je na dwie części, tak jak on robił... Połowa dla niego, połowa dla nas!.. A co, dobrze?
Mańkut, bardzo wzruszony, objął dziecko lewem ramieniem i przycisnął do serca.
— A teraz, chodźcie ze mną na śniadanie — rzekł następnie — muszę się śpieszyć, a po moim odjeździe, pójdzie pani do magnetyzera, skoro pani chce...
— Tak, muszę iść i pójdę! — odpowiedziała Weronika.