— Błagam panią, aby zechciała nie pytać mnie 0 nic więcej... Pomimo uszanowania dla rozkazów pani, pomimo zwykłego mego posłuszeństwa, odpowiedzieć nie mogę.
Baronowa, jako kobieta doświadczona, — zrozumiała, że na teraz nie można było nastawać dłużej i przemawiać za Filipem, ani też upierać się przy otrzymaniu zwierzenia Genowefy.
— Niech się stanie twoja wola, moje dziecko! — rzekła wydając głębokie westchnienie. — Sercu trudno rozkazywać. — Niech Filip cierpi, ponieważ nie jest w mej mocy dać mu szczęście. — Nie będę mówić ci już ani słowa więcej o jego miłości.
— Ah! pani, przebacz mi, przebacz błagam cię! rzekła Genowefa wyciągając ręce do baronowej. Gdybyś pani wiedziała, co ja cierpię zasmucając panią, którą kocham z całej duszy, gdybyś wiedziała jak mi się serce kraje, miałabyś pani dla mnie współczucie.
Baronowa poraz drugi ścisnęła młodą dziewczynę w swoich objęciach, i złożyła na jej czole judaszowski pocałunek.
Poczem rzekła:
— Nie gniewam się a ciebie moje dziecię... Mój szacunek i przywiązanie w niczem nie ulegają zmianie. Szanuję ciebie stokroć więcej jeszcze, gdyż pomimo woli muszę hołd oddać twej bezinteresowności... No skończmy już moja najdroższa, weź książkę i przeczytaj mi cokolwiek.
Genowefa wzięła książkę do ręki, otworzyła ją na przerwanej wczoraj kartce i rozpoczęła czytać.
Pani de Garennes słyszała tylko głos swej lektorki. Wyraźnie nie zdawała sobie sprawy z żadnego frazesu, z żadnego słowa.
Myśl jej zaprzątnięta była bezustanku poprzednią rozmową z Genowefą.
Genowefa miała jakąś miłość w sercu. — Genowefa odmawiała zaślubić Filipa...
Skutki tej miłości i tej odmowy muszą być straszliwe.
Baronowa wiedziała dobrze, że jej syn nie cofnie się przed niczem w świecie, aby przeszkodzić legalnej spadkobierczyni hrabiego de Vadans, wejść w posiadanie fortuny, którą pragnął zagarnąć. Od dawna liczył na ten majątek; potrzebował go za jakąkolwiek cenę.
I pani de Garennes, pomimo złej natury, do gruntu skażonej duszy, nie mogła oprzeć się dreszczowi, zastanawiając się nad znaczeniem tych trzech słów: za jakąbądź cenę!
Dzień się skończył bez żadnych innych wydarzeń.
Aż do godziny objadu, Filip i Raul pozostawali zamknięci w buduarze, pracując bez odpoczynku nad ułożeniem materyału, mającego służyć za podstawę obrony młodego adwokata.
Raul dawał Filipowi broń w rękę, którą ten nędznik obiecywał sobie użyć na swoją korzyść w razie potrzeby.
Połączenie się obu kuzynów, baronowej i Genowefy, miało miejsce dopiero na parę minut przed obiadem.
Pani de Garennes, chciała pomówić przez chwilę ze swym synem na cztery oczy.
Genowefa zaś gorąco pragnęła być w możności opowiedzenia Raulowi tego, co zaszło pomiędzy nią a baronową.
Jedna i druga rzecz była nie możliwą.
Pod wpływem tego zamyślenia obu kobiet, objadowi brakło wesołości.
Raula uderzył smutek Genowefy i bardzo go zaniepokoił, lecz nie miał sposobności zapytać o przyczynę. Około dziesiątej opuścił dom przy ulicy Madame, opanowany tysiącznemi przypuszczeniami.
Przyszedłszy do siebie na ulicę Saint-Dominique, znalazł kartę doktora Gilberta. Wiadomość